Gdy rano się obudziłam, nikogo nie było w pokoju. Przetarłam oczy i wyszłam z pokoju. Chciałam zapytać się Lottie kto wczoraj wchodził do naszego pokoju. To pytanie dręczyło mnie cały dzień. Chodziłam po korytarzu. Nikogo tam nie było. Przeszukałam wszystkie pokoje. Dalej nic. Cały dzień się tak męczyłam. Postanowiłam wyjść na miasto. Poszłam do małej kawiarenki. Chciałam odpocząć. Siedziałam i popijałam kawę. Przez cały ten czas mężczyzna w czarnym płaszczu mi się przyglądał. Zaczęłam się trochę niepokoić bo, przecież tutaj wszystko było białe. Wyszłam z lokalu i wróciłam do mojego pokoju. W środku siedzieli Niall i Lott. Mieli grobowe miny.
- Emmm... Hej - lekko się uśmiechnęłam.
- Cz-cześć - odpowiedziała dziewczyna.
- Gdzie byliście?
- Nieważne... A ty?
- Ja byłam w kawiarence. Cały czas obserwował mnie jakiś mężczyzna w czarnym płaczu. Nie sądzicie, że to troszkę dziwne?
- Nie, a skąd że? - odpowiedział blondyn. Zachowywali się jak zombi.
- Halo! Co się z wami dzieje?! - machałam dłońmi przed ich buziami ale nawet nie mrugali.
- A hirid ke a hab bi he! - krzyknął blondyn
- Co?! - zdziwiłam się. Spojrzałam na moją przyjaciółkę.
- A hirid ke a hab bi he! - również wrzeszczała to na cały głos. Po tych słowach do pokoju weszła ta dziewczyna, która wcześniej mnie porwała. Wściekłość buzowała we mnie jak i w niej. Obie na swój widok zrobiłyśmy się całe czerwone ze złości. Podeszła do mnie a za nią stał nie kto inny jak Harry. Zamurowało mnie. Jego zielone piękne oczy zmieniły kolor na czarne jak smoła. Stała tam i coś szeptała spoglądając w stronę moich przyjaciół. Oni jak szybko mogli tak stanęli koło Hazzy i wpatrywali się we mnie. Nie wiedziałam co się dzieje. Bałam się, byłam cholernie przestraszona. Chciałam, żeby ten koszmar skończył się jak naj szybciej. Dziewczyna była już cała sina. Brunet podszedł do mnie i usiadł koło. Cała się trzęsłam. Harry przytulił mnie. Na moment jego oczy powróciły do tej pięknej zieleni.
- Wszystko będzie dobrze Aniołku... - po tym jego oczy znów zmieniły kolor na czerń. Momentalnie się odsunął. Wrócił na swoje miejsce. Podeszła do mnie Lottie i uderzyła mnie w twarz. Zabolało. Powtórzyła swoją czynność kilka razy. Próbowałam się bronić, lecz nic to nie dawało. Była silniejsza ode mnie. Gdy już ledwo stałam na nogach a moja twarz była cała zasiniaczona i zakrwawiona podeszła do mnie ta dziewczyna i dźgnęła mnie nożem w brzuch. Opadłam na ziemie. Bolało okropnie. Oczy zamykały mi się już samodzielnie. Próbowałam temu zapobiec lecz nie dałam rady. Ostatnie co widziałam to Harry klękający przy mnie. Jego oczy znów były takie piękne jak zawsze. Tylko krzyczał i płakał.
- Aniołku nie zostawiaj mnie! Słyszysz nie odchodź! Jeżeli coś Ci się stanie nie daruję jej tego, słyszysz!? Nie zamykaj oczu. Wszystko będzie dobrze. - po tych nawoływaniach Harrego widziałam już tylko ciemność. Nic więcej. Czułam smutek, ból. Słyszałam jakieś szepty. Ujrzałam jakąś postać. Nie, nie jedną, stały tam dwie osoby. Nie mogłam w to uwierzyć. Byli tam moi rodzice. Oni zginęli zanim dowiedziałam się, że jestem Aniołem. Podeszli do mnie. Wtuliłam się w nich. Płakałam ze szczęścia. Nie mogłam przestać.
- Kochanie musisz to przezwyciężyć. Może nie ma nas tam z tobą ale zawsze będziemy tu - powiedziała moja mama i wskazała na moje serce. Ojciec pogłaskał mnie i dał mi do reki złoty naszyjnik z sercem. Wzięłam go i schowałam do kieszeni. Ostatni raz przytuliłam rodziców i zaczęłam biec w przeciwna stronę. Biegłam i biegłam. Nie przestawałam. Nagle ujrzałam białe światło. biegłam w nie i całkiem mnie oślepiło. Otwarłam oczy i ujrzałam Hazzę. Miał całe zapłakane oczy. Siedział nademną głaskał mnie i płakał. Miał głowę wtuloną w mój brzuch. Znajdowałam się w moim pokoju. Siedziała też koło mnie Lott. A Niall spał na kanapie. Uśmiechnęłam się lekko do loczka. Podniósł głowę i wpił się w moje usta. Syknęłam z bólu ponieważ cała twarz nadal mnie bolała.
- Przepraszam Aniołku, nie chciałem. - wyszczerzył się do mnie słodko ukazując przy tym swoje słodkie dołeczki.
- Kocham te Twoje dołeczki kocie - pogładziłam jego bujne loki.
Wstałam i podeszłam do Nialla. Na półce obok niego leżał naleśnik. Wzięłam go w dłoń i rzuciłam mu w twarz krzycząc przy tym.
- Wstawiaj słodziaszny śpiochu! - wstał szybko i mnie przytulił.
- Czuje się zazdrosny! - skrzywił się Harry i udawał, że się złości.
- No przestań, wiesz, że to Ciebie kocham. - wpiłam się w loka mimo strasznego bólu.
- I jak się czujesz? - położyłam się z powrotem na łóżko.
- Lepiej, Harry co ta dziewczyna z wami zrobiła? Kim ona jest?
- To długa historia. Ma na imię Taylor. Jest moją byłą. Od kiedy z nią zerwałem znęca się na demną. A kiedy poznałem Ciebie, zrobiła się jeszcze gorsza. Rzuciła na nas czar, bo ona jest Czarownicą.
- Boje się Harry
- Będzie dobrze... - wtuliłam się w jego ramiona. Położyliśmy się i zasnęliśmy...
__________________________________________________________________________
Hay misiaki mam nadzieje, że się podoba :3 Przepraszam, że tak długo nie dodawałam ale nauka i te sprawy. Jeśli chcecie być powiadamiane o kolejnych rozdziałach wpiszcie tutaj swoje aski. Rozdziały będę wstawiać od 5 do 7 dni :D Przepraszam jeszcze, że taki krótki ale pisałam na szybko bo znalazłam jedną wolną chwilkę. Pisałam ten rozdział podczas oglądania igrzyska śmierci, więc może być trochę inaczej xD :*****
Jakie to piękne.Będę czekała ile trzeba by przeczytać kolejny rozdział.Czekam ze zniecierpliwieniem. ;3
OdpowiedzUsuńDziękuję :****
OdpowiedzUsuńKiedy będzie kolejny?
Usuńprzepraszam ale nie miałam ostatnio czasu ;cc myślę, że w sb lub ndz :/// :3
Usuń