czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 4

Był to Niall. Czułam, że przyjdzie. Pobiegłam otworzyć drzwi. Nie było go tam. Zamknęłam drzwi, weszłam do środka i się odwróciłam. Był za mną. Zaskoczył mnie. Zaczęliśmy się śmiać. Porozmawiałam z nim. Bardzo mi to pomogło. Coraz bardziej się do niego przywiązywałam. Świetnie się z nim bawiłam. Niall nagle zaczął rozmowę:
- Kat... Pora Cię podszkolić, nauczyć takiego życia.
- Ale Niall, to już?
- Tak, musisz się nauczyć tak żyć, przykro mi.
- A co z Lottie?
- Ona również jest Aniołem. Tak jak ja, mamy się tobą opiekować.
- Może ją tu zaproszę?
- Nie mam nic przeciwko - uśmiechnął się lekko.
Zabrałam telefon i zaprosiłam Lottz do siebie. Była po 20 minutach. Weszła i wyjaśniliśmy jej, że już wszystko wiem. Rozmawialiśmy jeszcze długo i w końcu wszyscy poszliśmy spać u mnie w domu. W końcu ja i Lottz miałyśmy 19 a Niall 20, więc mogliśmy zostać sami na noc. Rano wstaliśmy poszłam zrobić nam śniadanie. Okazało się, że dla Nialla nie wystarczyło i chciał jeszcze, więc musiałam iść do sklepu. Poszłam się umyć, umalować i ubrać : 




Na dworze było ciepło. Śmiało mogłam to ubrać. Jednym ruchem zgarnęłam kluczyki, portfel i telefon do torebki i powędrowałam w stronę Tesco. Weszłam do sklepu, zakupiłam potrzebne produkty, zapłaciłam i wyszłam. Po drodze zmęczyłam się niosąc ciężką siatkę z zakupami. Usiadłam na ławce w parku. To co spostrzegłam zamurowało mnie. Był to Harry. Przepięknie wyglądał. Po sekundzie pojawił się przede mną i wpił się w moje usta. Z torby wyleciała cała jej zawartość a lok całował dalej. Odsunął się i wyszeptał:
- Kat... Kocham Cię... Pamiętaj... - po czym rozmył się w powietrzu.
Siedziałam tak dłuższą chwilę i pozbierałam zakupy. Wróciłam do domu i dokończyłam robić blondynowi śniadanie.

***
Idziemy z psem Lott przez park. Rozmawiamy i cieszymy się naturą. Zaproponowałam żebyśmy poszły z psiakiem do lasu. Tak też zrobiłyśmy. Przeszłyśmy mostek i weszłyśmy do lasu. Rzucałyśmy psiakowi patyki i świetnie się bawiłyśmy. Poszłam poszukać kolejnego patyka, gdy nagle Diamond ( tak nazywał się pies Lottz ) zaczął bardzo głośno szczekać. Odwróciłam się i zobaczyłam ciemną postać, był to chyba młody mężczyzna nie znany mi dotychczas, który trzymał Lott z zasłoniętą buzią, Ona próbowała się mu wyrwać, lecz nie udało jej się to. Od razu pobiegłam w ich stronę gdy nagle ktoś chwycił mnie za ramie. Był to Lou. Odwróciłam się z powrotem w ich stronę, a ich już tam nie było.
- Kat... zostaw bo Ciebie też złapią. - odezwał się Lou
- Ale ja tak tego nie mogę zostawić! - krzyknęłam
- Rozumiem ale poczekaj... zabierz psa i idziemy do ciebie, tam już wszyscy czekają.
- Ok - zabrałam psa i razem wróciliśmy do mojego domu.

***

Usiedliśmy w salonie i odezwał się Harry.
- Kochanie... nie możesz teraz nigdzie wychodzić.
-Ale... co z Lottz?
- Nie martw się, nic jej nie zrobią - odezwał się Liam.
- My z Tobą zamieszkamy na ten czas. - dodał Zayn
- Będziemy Cię chronić - oznajmił Lou
- Ja Cię podszkolę - powiedział Niall
- Ok na wszystko się zgadzam ale nie zakazujcie mi wychodzić z domu bo zwariuję.
- Niestety... nie możesz. - poinformował mnie Hazza.

***

Byłam zdołowana. Moja najlepsza i jedyna przyjaciółka została porwana przez bóg wie kogo. Strasznie się w tedy czułam. Chłopcy pocieszali mnie ale to nic nie dawało. Lou nawet wyczarował mi raz wielką tańczącą marchewkę żeby mnie rozbawić. To było słodkie. Zaczęłam się ciąć z bólu, że jej tu nie ma. Zauważyłam, że Niall też miał rany po cięciu. Zaciekawiło mnie to.  I to nawet bardzo. Postanowiłam zapytać o to Zayna. Chłopak siedział w pokoju obok i słuchał muzyki. Podeszłam i usiadłam na jego łóżku. Zdziwił się na mój widok ale zapytał:
- Słucham...
- Mam pytanie. Dlaczego Niall się ciął ?
- Bo jest  Aniołem. Oooo! Widzę, że ty już również.
- O co ci chodzi? Dlaczego "już" ?
- No bo Anioły tną się bo nie chcą żyć już na tym świecie, chcą do nieba.
- Ciekawe. Bo jakoś nie odczuwałam przy tym bólu.
- Niall też nie odczuwa.
- Ok dobra dzięki papa - wyszłam z pokoju.

***

Leżałam na swoim łóżku i rozmyślałam nad tym wszystkim. Nagle usłyszałam głos w mojej głowie " Wiem, że nie możesz zasnąć, wiem też, że już wiesz o moim cięciu się. Chcesz, żeby Harry do ciebie przyszedł?"
- Niall!? - wykrzyknęłam na głos.
- " Tak to ja. To jest jedna z naszych mocy, spróbuj."
- Ok - wytężyłam umysł z całej siły i powiedziałam w myślach - " Niall... tak, niech Hazz przyjdzie tu do mnie."
-" Dobrze powiem mu. Widzisz świetnie Ci idzie."
-"Masz rację. Wiesz to jest nawet wygodniejsze od telefonu" - zaśmiałam się 
-" No widzisz, też tak sądze, Hazza zaraz przyjdzie. Narka"
-"Pa pa" - to były nasze ostatnie myśli.
Byłam ciekawa jakie jeszcze moce mamy. Zapytam się o to kiedyś blondyna. Po chwili w drzwiach stanął Hazz. Usiadł koło mnie na łóżku. Ja zrobiłam to samo i wtuliłam się mocno w bruneta. On odwzajemnił uścisk. Tkwiliśmy tak chyba 20 minut. W końcu położyliśmy się na łóżku i oglądaliśmy film o zakazanej miłości. Śmialiśmy się z tego, że mamy podobnie. Wkrótce zaczęło chcieć nam się spać, więc daliśmy sobie buziaka i zasnęliśmy. W nocy śniło mi się, że Niall z Lottz byli parą a ja i Harry jesteśmy razem i szczęśliwi.

***

Rano poszłam zjeść śniadanie i zapytałam się telepatycznie Nialla :
- "Niall grubasie masz ochotę na naleśniki?"
- " Uuuuuu, widzę, że komuś spodobała się telepatia"
- " Tak to wygodne. Złaź tu i choć żreć!" 
Po 3 minutach blondyn zjawił się w kuchni i pochłaniał śniadanie. Ja poszłam się ogarnąć i w czasie brania prysznica rozmawiałam sobie z Niallem.
- " Niall mogę tez komunikować się tak z innymi osobami typu np. Harry?"
-" No pewnie tylko, że on Ci nie odpowie będziesz słyszała tylko jego normalny głos a nie myśli."
-"Ok rozumiem, jeszcze jedno. Czy nasze sny się spełniają?"
-"Tak spełniają się."
-" ok pa idę się myć."
-"Pa"
Chwilę rozmyślałam nad moim snem. Jeśli naprawdę się spełniają to nie mam się o co martwić. Postanowiłam spróbować poczytać w czyichś myślach. Wybrałam Hazzę. Skupiłam się mocno i... Udało się! Słyszałam jak Hazza myślał - Ojejku jak ja ją kocham. Dlaczego nie mogłem też stać się Aniołem, nawet Ciemności. W tedy by nam pozwolili. Przecież prawo pozawala. Nie mogę w to uwierzyć ahhh. Idę zajrzeć do Kat. Słyszałem, że się myje. To świetnie." - Po chwili odezwałam się do Harrego - "Kotku nie idź tu, i tak już wychodzę. Nie zdążysz" - zaśmiałam się. Wyszłam po umyciu i poczłapałam do salonu. Siedzieli tam chłopcy, tylko Liam poszedł do sklepu. Lok wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem a ja się do niego łobuzersko uśmiechnęłam i przygryzłam wargę. Usiadłam przy nich, oglądali telewizję gdy Liam wbiegł do domu i krzyknął:
- Chłopaki musimy pogadać!...



  C . D . N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz