niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 6

Siedziała tam i płakała. Najwidoczniej mnie nie zauważyła. Chciałam jej pomóc ale nie potrafiłam. Szarpałam się z całych sił aby wydostać się z tej przeokropnej liny. Do pomieszczenia wszedł jakiś chłopak z dziewczyną. Oby dwoje byli wysocy.  Chłopak był umięśniony i jego twarz miała bardzo wyraźne rysy. Dziewczyna natomiast była blondynką, grzywkę miała prosto ściętą, zakrywała jej całe czoło. Podeszła do mnie i kopnęła w brzuch. Przewróciłam się na bok. Nie dałam po sobie poznać, że mnie to bolało. W tedy podszedł chłopak i kopnął mnie w twarz. W tedy emocje puściły. Darłam się w niebo głosy. Chyba złamał mi nos. Zakleił mi usta taśmą i podeszła do niego ta ździra. Pocałowali się a ja w tedy pomyślałam o Harrym. Co by było gdyby on tu był? Na pewno by nas uratował. Znowu zaczęli mnie kopać bić itd. Lott chyba dopiero w tedy po moich krzykach zorientowała się, że to ja. Zaczęła się wierzgać, krzyczeć i kopać co popadnie. W tedy ona się odezwała.
 - Ooo! Widzę, że wy się znacie. Szkoda by było stracić koleżankę, prawda? - spojrzała w moja stronę. Posłałam je wzrok zabójcy.
Dziewczyna przyłożyła mi nóż do policzka i przejechała po nim robiąc tym samym długą ranę na mojej twarzy. Lottie cały czas krzyczała żeby przestała ale to na nic. Gdy ten chłoptaś rzucił we mnie kamieniem, coś we mnie pękło. Czułam, że zaraz go rozszarpię. Usłyszałam głos w mojej głowie - " Dasz radę. Jeśli go zabijesz będzie darowany Ci ten grzech" - Otwarłam szeroko oczy i w tedy spoglądał właśnie na mnie z szyderczym uśmiechem. Stanęłam na nogi i rozszarpałam liny. Odkleiłam taśmę i podeszłam do chłopaka. Chciał mnie uderzyć ale chwyciłam jego rękę zanim zdążył to zrobić. Wykręciłam mu ją. Chciał mnie kopnąć ale złamałam mu nogę. Chłopak zabrał nóż i miał już nim we mnie rzucać ale szybko przyłożyłam dwa palce do skroni i zamknęłam oczy. Po chwili ostre narzędzie znajdowało się w klatce piersiowej chłopaka. Dziewczyna wybiegła z płaczem z pomieszczenia. Podbiegłam szybko do Lottz i odwiązałam ją. Przytuliłyśmy się mocno. Nie miała żadnych ran, tylko kilka siniaków. Po chwili pojawili się chłopcy. Szybko zabrali nas do domu.

***


Leżałam w łóżku cała obolała. Chłopcy i Lott siedzieli przy mnie gdy się leczyłam po tym zdarzeniu. Dziwne... Lott nie miała już siniaków. Opowiedziałam wszystkim co się stało i Niall wytłumaczył mi, że kolejną mocą jest siła i taka moc telepatii. Następną jest moc regeneracji. Liam nastawił mi nos i szybko wszystkie rany się zagoiły. Do Liama zadzwonił dziadek. Okazało się, że już umiera w strasznych męczarniach. Pomyśleliśmy z Harrym, że może uśmieżyć mu bólu i właśnie zabrać mu duszę? Liam się zgodził. Pojechaliśmy do dziadka Liama. Li wyprosił wszystkich oprócz Harrego. Siedzieliśmy w salonie przez 30 minut co chwilę było słychać jakieś krzyki. Nareszcie. Harry i Li wyszli. Dziadek Liama już nie żył. Harry wydawał się taki bardziej żywy.

***

Trzy dni temu dziadek Liama umarł. Dzisiaj właśnie jest jego pogrzeb. Wszyscy chłopcy już czekali na mnie przy aucie. Zrobiłam ostatnie poprawki i przeglądnęłam się w lustrze. Wyglądałam odpowiednio.
Do tego miałam jeszcze czarne szpilki. Liam strasznie płakał  a ja i reszta chłopaków razem z nim. Przytulałam się do Harrego i płakałam co chwilkę. Gdy wróciliśmy do domu przez 2 godz. panowała grobowa cisza. Tylko coś typu ' daj to, uważaj, połóż' tyle tylko umieliśmy z siebie wykrztusić. Na drugi dzień było już lepiej. A po tygodniu wszystko wróciło do normy. Oczywiście nie chodziliśmy na imprezy. 

***

Siedziałam sobie na łóżku i przyszedł Harry. Wpiliśmy się w siebie.
- Katie... - powiedział.
- Tak?
-Ciesze się, a ty? Wreszcie możemy być razem. Tylko musimy  najpierw poinformować obydwie rady.
- Pewnie Hazz. Ciesze się ogromnie. Damy radę nie martw się.
Znów wpiliśmy się w swoje usta. Po czym przyszedł Niall...

--------------------------------------------

Sory, może trochę za krótki ale starałam się c: jest to dedykowane dla Anonimka xd :*

2 komentarze: