piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 7

Wszedł i stanął przy framudze drzwi. Obydwoje spojrzeliśmy na niego z pytającym wzrokiem. On tylko machnął głową do Harrego, po czym lokowaty wyszedł. Niall usiadł obok mnie i mocno się wtulił. Od razu odwzajemniłam gest. Wyszedł i zostawił mnie samą umierającą z ciekawości o co mogło mu chodzić. Poczłapałam do kuchni i podbiegła do mnie Lott. Wtuliła się we mnie i oznajmiła, że są z Niallem razem od wczoraj. Zaczęliśmy skakać i piszczeć ze szczęścia. W końcu im się ułożyło. Gdy już zjedliśmy śniadanie poszłam się ubrać.
***

Szłam z Harrym po dziale z płatkami. Niall biegał z Lou po dziale mięsnym a Liam z Zaynem przy pieczywach. Spotkaliśmy się przy kasie. Zapłaciliśmy i wyszliśmy ze sklepu. Wsiedliśmy do auta i wracaliśmy do domu. Jechaliśmy drogą przez las. Po auto wyskoczyła nam sarna. Potrąciliśmy ją. Wybiegliśmy żeby zobaczyć co się stało. Wyglądało na te, że zwierze ma złamane kości. Wyczułam to. Niall chciał już podejść ale Lottie go powstrzymała. Niall machnął do mnie zachęcająco ręką:
  • No spróbuj, nie bój się, podejdź bliżej.
  • O-ok... - zająkałam się. Przyłożyłam rękę do zwierzaka i czułam jak iskierki przepływają przez moje ręce.
  • No widzisz, nie miałaś się czego bać.
  • Ale to jakaś nowa moc czy co?
  • Tak.
Zwierze ożywiło się i ruszyło dalej jak gdyby nigdy nic w stronę lasu a my pojechaliśmy do domu.
Rozpakowaliśmy wszystko i ja z Lott zaczęliśmy robić bigos. Niall był prze szczęśliwy. Zabrałyśmy się do roboty. Ja miałam kroić kiełbasę a Lott resztę, bo to ona była ta "utalentowana". W pewnym momencie przecięłam palec wskazujący nożem. Włożyłam go do buzi i chciałam wyssać krew gdy nagle Harry złapał mnie od tyłu i wyszeptał mi do ucha tak cicho, że tylko ja mogłam to usłyszeć;
  • Seksownie to wygląda. Przestań bo się nie powstrzymam. - po czym dał mi buziaka w policzek.
  • Dobrze postaram się. - i obydwoje się zaśmialiśmy.
Podeszliśmy do stołu gdzie wszyscy już czekali. Zjedliśmy a blondyn chciał jeszcze więc Lott poszła po dokładkę. Zjadł i poprosił Lottie o deser. Uniósł śmiesznie brwi do góry, ale ona tego nie zauważyła. Cała reszta wiedziała o co mu chodzi. Lot przyniosła mu lody.
  • Skarbie ale mi nie o to chodziło. - i się uśmiechnął.
  • To co byś do cholery chciał!? - krzyknęła. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
  • No wiesz... - podszedł do niej – Ciebie kotku... - wyszeptał jej to tak abyśmy i my to słyszeli. Ona uśmiechnęła się i pociągnęła Nialla za rękę do jego sypialni.
Było słychać tylko śmiechy i jęki. Wszyscy nabijaliśmy się z tej sytuacji. Po 3 godzinach usłyszeliśmy bardzo głośny i długi jęk ich obojga. Wybuchnęliśmy śmiechem. W tedy Harry spojrzał na mnie uwodzicielskim wzrokiem;
  • Może my byśmy też spróbowali? - zaśmiał się lekko
  • Chyba Cie pojebało kochanie. Nie dziś. - powiedział to z uśmiechem na twarzy i cmoknęłam chłopaka w czoło.
Po wszystkim poszłam się umyć i przebrać w pidżamkę. Była to luźna bluzka na ramiączkach i krótkie luźne spodenki. Wszystko koloru niebieskiego. Weszłam do pokoju położyłam słuchawki na uszy i zasnęłam. "Idę chodnikiem, nagle widzę ciemność. Widzę Liama i Zayna stojących nademną. Widzę jak kogoś zabijają. Widzę jak leżę na ziemi obok Hazzy. Widzę Lou Stojącego nad nami i próbującego nam pomóc. Słysze huk. Lou również leży. Nie mogę nic zrobić. Lott. Ktoś ją trzyma. Staram się zobaczyć kto to lecz na marne. Podchodzą do nas Taylor z Liamem i Zaynem. Widzę jak Zayn wbija nóż w Lottie. Ale nie widzę jednego. Nialla." Obudziła się cała spocona i zdyszana. Na szczęście to był tylko koszmar. Ale chwila. Anielskie sny się spełniają. Nie to nie może być prawda. Na pewno nie wszystkie się spełniają. Zauważyłam, że obok mnie siedzi Harry i gładzi mnie po włosach. Wtuliłam się w niego a on przetarł moje łzy. Do pokoju wbiegł Niall z Lott.
  • Tobie tez się to śniło?! - zapytali jednocześnie i zdziwili się tym co powiedzieli.
  • Tak ten koszmar?
  • Yhym – powiedziała Lot
  • O matko! Czy to może być prawda?! - zapytałam zaniepokojona
  • Może, może ty być też sen który ktoś nam dał bo chciał abyśmy go widzieli.
  • Jejku jakie to skomplikowane
Wyszli z pokoju a loczek położył się koło mnie i przytuł. Czułam się już bezpiecznie.

***

Dzisiaj mieliśmy przenieś się do rady. Schodziłam z Lott do chłopaków. Niall i Lottie chwycił mnie za ręce.
  • Chwila! - krzyknęłam i wyrwałam się im z uścisku. - Harry kocham Cię! - i wpiłam się w usta loczka. - musimy iść osobno?
  • No niestety nie da rady razem. Mogli by nas pozabijać.
  • Ok papa chłopaki.
Znów chwyciliśmy się za ręce. Chłopcy tak samo. Hazza posłał mi ostatnie spojrzenie i zniknęli. My staliśmy w bezruchu. Po chwili wylądowałam na ziemi i poczułam tylko mocny ból i swędzenie w plecach. Przymknęłam oczy i obudziłam się w białym pomieszczeniu. Leżałam na piórach, które lewitowały. Obejrzałam się za siebie i ujrzałam piękne skrzydła.
 Siedziałam chwilę tak i starałam się zaobserwować jak najwięcej szczegółów moich pięknych skrzydeł. Czułam się taka szczęśliwa. Wyszłam z pokoju i próbowałam się unieść w górę ale nie udało mi się. Spadłam od razu. W tym momencie do pomieszczenie weszła piękna kobieta ze skrzydłami.
  • o! Widzę, że się już obudziłaś. - uśmiechnęła się do mnie szczerze.
  • Dzień dobry. Tak obudziłam się. Musze powiedzieć, że jest tu bardzo ciekawie. Jestem Katie. - odwzajemniłam uśmiech.
  • Wiem, wiem kochanie. Jestem Viola. Twoi przyjaciele czekają na Ciebie w pokoju szkoleniowym.
  • Szkoleniowym?
  • Tak. Tam będziesz się wszystkiego z nimi uczyła. To są te drzwi na końcu korytarza. - wyszła z pokoju i wskazała duże białe jak śnieg drzwi.
  • Dobrze. Dziękuję pani – uśmiechnęła się i wyszła.
Zrobiłam to co ona. Szłam długim korytarzem. Mijałam parę Aniołów, które się do mnie uśmiechały. Przeszłam jeszcze kawałek gdy ujrzałam Lottie siedząca przy oknie wyglądała pięknie z tymi skrzydłami.
Rozglądnęłam się po pokoju. Było w nim wiele przedmiotów. Kukły. Tarcze łuki i strzały i wiele innych. Podbiegłam do przyjaciółki i się przytuliłyśmy. Poczułam głód. Dziewczyna chyba to wyczuła i przyniosła mi jakąś dziwna białą maź. Kazała zjeść. Posłusznie wykonałam polecenie. Głód od razu znikł. Wszystko jest tu białe! Dosłownie! No ale mniejsza o to. Pozwiedzałyśmy trochę miejsce, w którym się znajdowałyśmy. Doszłyśmy do krytego boiska. Zobaczyłam, że Lott się na coś gapi. Poszukałam tego wzrokiem i znalazłam Nialla. Podbijał sobie piłkę.

Wpatrywała się w niego już jakiś czas. Klepnęłam ją lekko w policzek. Otrząsnęła się i podeszłyśmy do chłopaka.
  • Hey skarbie – powiedziała Lott i wpiła się w blondyna.
  • Cześć kochanie. Hey Kat. - wyszczerzył się szeroko. - to co zaczynamy?
  • Ale co?
  • No szkolenia.
  • A... tak... co?
  • Ehh po prostu chodź.
Poszliśmy do pokoju, w którym wcześniej znalazłam Lottie. Przyjaciele uczyli mnie latać. Wychodziło mi to nawet całkiem dobrze. Potem zaczęliśmy trenować teleportację i dopracowywaliśmy telepatię. Zmęczona po całym dniu usiadłam na kanapie. Poszłyśmy razem z Lott do naszego pokoju. W nocy usłyszałam otwierające się drzwi. Wleciałam w myśli tego kogoś. Okazało się, że była to Viola. Wstałam i przywitałam się z nią uściskiem.
- Katie kochanie musimy pójść do rady obudź przyjaciół i zjawcie się tam za chwilkę. Poszłam obudzić Nialla i Lottie. Przeteleportowaliśmy się do wielkiej białej sali. Znajdowały się tam wielkie okna zasłonięte ogromnymi śnieżno – białymi zasłonami. Na środku sali znajdował się stół siedziały przy nim 4 osoby. Była to rada. Podeszliśmy bliżej. Blondyn i dziewczyna ukłonili się. Ja powtórzyłam ich czynność. Podnieśliśmy się a moi przyjaciele odsunęli się do tyłu zostawiając mnie samą z przodu. Podeszła do mnie Viola...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz