sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 10 (POWRÓT !!!!! ♥♥♥♥♥)

Chcę podziękować Ali, która bardzoooo mi pomogła i bardzoooooo  mnie zmotywowała xd <3 Dała mi kopa w dupe i oto next <33 Miłego czytania <33
_______________________________________________________________________

Gdy się obudziłam Loczka już nie było wstałam z łóżka, podeszłam do szafy i wyjęłam ubrania, po czym poszłam do łazienki się umyć. Potrzebowałam tego. Tyle wrażeń na jeden dzień. Kiedy byłam gotowa zeszłam na dół do kuchni. W pomieszczeniu byli już wszyscy oprócz Louisa, Zayna i Liama. Niall jak zwykle z miską  tego białego żarcia, Lotti wpatrzona w niego jak w święty obrazek, a Harry siedział i wyglądał jakby coś ćwiczył w myślach. Zorientowałam się, że jesteś my już na ziemi, bo Harry i reszta nie mieli skrzydeł. Zdziwiłam się, ale wolałam nie wnikać.
- Cześć- powiedziałam.
- Hej!-odpowiedzieli chórem jak na zawołanie. Nagle w głowie zaświtał mi pomysł.
- Może pójdziemy dzisiaj gdzieś do klubu?-zapytałam. I sądząc po ich minach byli zadowoleni.
- Ja jestem za-powiedział Harry.
- Ja też-powiedziała Lotti.
-Jak będzie żarcie to ja też idę-odpowiedział Nialler. Ona jak zawsze myśli tylko o jedzeniu. No może nie licząc Charlotte.
-Super to ja dzwonie po chłopaków-szybko powiedziałam, a po chwili dodałam-to może o 20 bo my- w tym momencie pokazałam na mnie i Lotti- musimy mieć czas żeby się wyszykować. Oczywiście Ni i Hazza zaczęli się śmiać bo jakże by inaczej. Po telefonie do reszty poszłam na górę się szykować. Była 11 więc mam jeszcze czas. Naszykowałam sobie ubrania:
Postanowiłam, że zrobię sobie kąpiel w wannie. Już siedziałam  jakieś 15 minut kiedy nagle ktoś wszedł do łazienki. Nie był to nikt inny jak Harry. Nim się zorientowałam siedział ze mną w wannie. Zaczął chlapać wodą jak małe dziecko. Zaczęłam na niego krzyczeć, ale to nic nie dało. Wręcz odwrotnie Loczek przyciągnął mnie do siebie.
-Kocham Cię- powiedział. To było takie słodkie.
-Ja ciebie też- odpowiedziałam mu i wpiłam się w jego usta. Nim się zorientowałam leżeliśmy w łóżku. I już by do czegoś doszło gdy nagle do pokoju wparowała Lotti, która zawsze wie kiedy ma wejść. Czasami to jest wkurzające. To była trochę niezręczna sytuacja. Ja i Harry leżymy mokrzy i praktycznie goli w łóżku a ona jak gdyby nigdy nic wparowywuje do pokoju.
-Ehm… To ja nie przeszkadzam- powiedziała zawstydzona i do tego cała czerwona.
-Lott… chwila… poczekaj zaraz do ciebie przyjdę- odpowiedziałam równie zawstydzona i pewnie też zarumieniona. Wychodząc z pokoju ubrałam na siebie jakieś dresy i bluzkę.
-Coś chciałaś?- zapytałam przyjaciółkę.
-Nom chciałam zapytać czy pożyczysz tusz do rzęs?-zapytała cały czas zakłopotana i znacząco ruszała brwiami co mnie rozśmieszyło.
-No pewnie poczekaj chwile- po czym weszłam do pokoju i mijając zdezorientowanego Harrego poszłam do łazienki. Wzięłam tusz, wyszłam z pokoju i podałam go kumpeli.
-Proszę- powiedziałam podając przedmiot koleżance.
-Dzięki i sorry za to wtargnięcie, naprawdę nie chciałam- powiedziała nadal zawstydzona. A ja poklepałam ja po ramieniu i wybuchłyśmy śmiechem.
-Nie no, spoko każdemu się może zdarzyć. - tak... każdemu może się zdążyć wejść do pokoju gdy ktoś się próbuje kochać, i to bez pukania. Mądra ja.
***
Do momentu wyjścia z domu Lotti chodziła cały czas zawstydzona i choć próbowała to ukryć starała się unikać Hazzy. Koło 18:30 wszyscy poszliśmy do auta. Lotti dalej unikała Harrego, więc usiadła na miejscu pasażera obok Nialla. Pocałowała go w policzek a blondyn zalał się rumieńcem.  Jechaliśmy  20 minut kiedy usłyszeliśmy głośne trąbienie. Prawdopodobnie była to ciężarówka. Tylko co do cholery robi ciężarówka jadąca z naprzeciwka drogą jednokierunkową?! Nagle Niall i Harry zaczęli się drzeć, że mamy wyskakiwać z auta. Znieruchomiałam gdy zobaczyłam pędzącą ciężarówkę na przeciwko nas. Poczułam ogromny ból i słyszałam głośny krzyk. Ostatnie co widziałam było tylko światło auta i cały czarny obraz.
***
Obudziłam się w białej Sali. Naokoło mnie było pełno kabelków. Na początku pomyślałam że jestem w niebie. Nagle przyszedł lekarz. Czyli jestem w szpitalu. Od razu wpadłam w panikę tysiące pytań przyszło mi do głowy Co ja tu robię? Gdzie jest Harry? Co się stało? Gdzie Lott i Nialler?
- Już się pani wybudziła?- zapytał głupkowato lekarz. Serio on się pyta czy się wybudziłam?
- Nie kurwa, poszłam spać. - odpysknęłam mu , ale zaraz odpowiedziałam grzeczniej-  Jak widać to tak, przepraszam Pana. Mogę wiedzieć co się stało, dlaczego jestem w szpitalu?
- Oczywiście. Jechała pani…-w tym momencie mu przerwałam.
- No to wiem ale co się stało potem? Na drodze?
- No to już mówię. Pijany kierowca wsiadł do tira i wjechał na drogę jednokierunkową.
- A co się stało z Harrym, Lotti i Niallem?- zapytałam.
- Pani Lotti i Pan Niall są w dobrym stanie- odpowiedział niepewne- niestety Pan Styles jest w stanie krytycznym.
- Jak to?! Co mu jest?- zapytałam ze łzami w oczach.
- Tir wjechał dokładnie w miejsce gdzie siedział Pan Styles.
Nie docierało do mnie co mówi lekarz, mój chłopak, mój, moja pierwsza i jedyna miłość mogła zginąć, moje kochanie mogło mnie zostawić.
- Czy mogę iść go zobaczyć?- zapytałam niepewnie z nutka nadziei.
- Przykro mi ale nie, dzisiaj jest pani zbyt słaba- odpowiedział. Ale po chwili dodał- Za to do pani ktoś przyszedł, czy mam go wpuścić?
- Tak niech pan wpuści- odpowiedziałam z nadzieją, że to Zayn albo Louis lub Liam. Niestety myliłam się gdy owa osoba weszła, zatkało mnie to była ona. To była Taylor od razu wiedziałam, że ta rozmowa nie będzie miła. Ale chwila skąd ona kurwa wie że ja tu jestem. Krew buzowała mi w żyłach. Już chciałam wstać i jej przyjebać.
- Czego chcesz?- zapytałam mega wkurwiona.
- Pogadać- odpowiedziała.
- O czym? - prychnęłam.
- O Harrym - powiedziała wielce zadowolona pani królowa. O co jej kurwa chodziło? - O ile dobrze wiem ty też nie masz rodziców- co?! o co jej kurwa chodzi.- Ale ja nie pozwole, żeby moje dziecko nie miało ojca!
- Jak to ojca! O czym ty chrzanisz! Ty dziwko!
- O tym co słyszysz. Ja i Harry będziemy mieć dziecko, a ty się usuniesz i nie będziesz zabierała naszemu dziecku ojca, suko.
Kurwa jak to Harry będzie ojcem. Przecież on mówił że nic go z nią nie łączy. Czyżby mnie okłamał? Choć mogła to być  jakaś zmyślona historia tej dziwki. Na pewno 3/4 miasta już ją miało w łózku.
- No to ja sobie idę a ty przemyśl moją propozycję- powiedziała pewna siebie.- I pamiętaj jak nie dasz nam spokoju to nie skończy się tylko na szpitalu- dodała i wyszła. O co jej do cholery chodzi?! Łzy napływały mi do oczu. Nigdy nie chciałam rozbijać czyjejś rodziny. A co jeśli ona kłamała tylko po to aby nas skłócić? Ale by przecież nie wymyślała ciąży, bo kto normalny wykorzystuje dziecko do czegoś takiego? Nie umiałam o tym myśleć chciałam się komuś wygadać, a Lott leży w innej Sali.
****Harry****
Otwarłem oczy i od razu poraziło mnie jasne światło. Kurwa gdzie ja jestem? Co się stało? Gdzie jest Kattie? Wokół mnie było pełno kabelków. Kurwa co jest?!
- Dzień dobry widzę, że się pan wybudził, to dobrze, bo pańska dziewczyna się o pana martwi a w jej stanie stres jest  niewskazany- powiedział chyba doktor. Ale o jakim stanie on mówi?
- A co z nią?-zapytałem zaniepokojony.
- No jak to w jakim, przecież ona jest w ciąży. Nie wiedział pan?- odpowiedział. Jak to w ciąży przecież jak to mieliśmy w końcu zrobić to do pokoju wparowała Lott?!
- Przepraszam, a może ona tu wejść?- zapytałem niepewnie. Na co doktor odpowiedział, że tak i wyszedł. Zaraz po nim weszła ona. Od razu wiedziałem, że coś nie gra, przecież ja i Kattie tego nie robiliśmy.
- Co tu robisz Taylor?!- Zapytałem wkurzony.
-  Nie krzycz na mnie przecież jestem w ciąży…-powiedziała tak jakby chciała mnie poderwać. O nie dziwko, mnie już na to  nie nabierzesz!-…Z tobą Harry- dodała po chwili.
-Mnie na to nie nabierzesz robiliśmy to tylko raz a ja się zabezpieczyłem idiotko!
- Ty może się nie nabierzesz, ale ta szmata tak- powiedziała. Chwila jak ona ją nazwała? Teraz to przegięła. Gdyby nie to że jestem w szpitalu przypięty do tych kabli i rurek to bym jej tak przypierdolił, że by się z ziemi nie pozbierała.
- Ty suko! - wykrzyczałem jej to prosto w twarz. - już nie żyjesz! - wstałem wyrwałem się z tych pojebanych kabli i chciałem już jej przywalić, ale do pokoju wchodził lekarz. Powstrzymałem się i usiadłem z powrotem na łóżko a ona wyszła z triumfalnym uśmieszkiem na twarzy. Wkurwiała mnie i to ostro. Byłem gotów rozszarpać ją na strzępy.
_______________________________________________________________________
No hey :> Wróciłam <333 Jak się podoba perspektywa Harrego ? :33
Komentujcie kupaki xd                                              
                                                                             
                                                                             nowa zasada xd

                                                                        3   KOM  NEXT 

niedziela, 23 marca 2014

Przepraszam :c

Hey :c Niestety na razie nie mam weny i zbytnio czasu. Nie chcę tego robić, ale muszę :c
CHWILOWO nie będę wstawiała rozdziałów. Mam problemy. Poza tym i tak nikt tego nie czyta :/
Przepraszam Was bardzo :c. Myślę, że wena się pojawi i będzie dobrze i ktoś to zacznie czytać :c
Papa ;*

sobota, 1 marca 2014

Rozdział 9

Gdy rano się obudziłam, nikogo nie było w pokoju. Przetarłam oczy i wyszłam z pokoju. Chciałam zapytać się Lottie kto wczoraj wchodził do naszego pokoju. To pytanie dręczyło mnie cały dzień. Chodziłam po korytarzu. Nikogo tam nie było. Przeszukałam wszystkie pokoje. Dalej nic. Cały dzień się tak męczyłam. Postanowiłam wyjść na miasto. Poszłam do małej kawiarenki. Chciałam odpocząć. Siedziałam i popijałam kawę. Przez cały ten czas mężczyzna w czarnym płaszczu mi się przyglądał. Zaczęłam się trochę niepokoić bo, przecież tutaj wszystko było białe. Wyszłam z lokalu i wróciłam do mojego pokoju. W środku siedzieli Niall i Lott. Mieli grobowe miny.
 - Emmm... Hej - lekko się uśmiechnęłam.
 - Cz-cześć - odpowiedziała dziewczyna.
 - Gdzie byliście?
 - Nieważne... A ty?
 - Ja byłam w kawiarence. Cały czas obserwował mnie jakiś mężczyzna w czarnym płaczu. Nie sądzicie, że to troszkę dziwne?
 - Nie, a skąd że? - odpowiedział blondyn. Zachowywali się jak zombi.
 - Halo! Co się z wami dzieje?! - machałam dłońmi przed ich buziami ale nawet nie mrugali.
 - A hirid ke a hab bi he! - krzyknął blondyn
 - Co?! - zdziwiłam się. Spojrzałam na moją przyjaciółkę.
 - A hirid ke a hab bi he! - również wrzeszczała to na cały głos. Po tych słowach  do pokoju weszła ta dziewczyna, która wcześniej mnie porwała. Wściekłość buzowała we mnie jak i w niej. Obie na swój widok zrobiłyśmy się całe czerwone ze złości. Podeszła do mnie a za nią stał nie kto inny jak Harry. Zamurowało mnie. Jego zielone piękne oczy zmieniły kolor na czarne jak smoła. Stała tam i coś szeptała spoglądając w stronę moich przyjaciół. Oni jak szybko mogli tak stanęli koło Hazzy i wpatrywali się we mnie. Nie wiedziałam co się dzieje. Bałam się, byłam cholernie przestraszona. Chciałam, żeby ten koszmar skończył się jak naj szybciej. Dziewczyna była już cała sina. Brunet podszedł do mnie i usiadł koło. Cała się trzęsłam. Harry przytulił mnie. Na moment jego oczy powróciły do tej pięknej zieleni.
 - Wszystko będzie dobrze Aniołku... - po tym jego oczy znów zmieniły kolor na czerń. Momentalnie się odsunął. Wrócił na swoje miejsce. Podeszła do mnie Lottie i uderzyła mnie w twarz. Zabolało. Powtórzyła swoją czynność kilka razy. Próbowałam się bronić, lecz nic to nie dawało. Była silniejsza ode mnie. Gdy już ledwo stałam na nogach a moja twarz była cała zasiniaczona i zakrwawiona podeszła do mnie ta dziewczyna i dźgnęła mnie nożem w brzuch. Opadłam na ziemie. Bolało okropnie. Oczy zamykały mi się już samodzielnie. Próbowałam temu zapobiec lecz nie dałam rady. Ostatnie co widziałam to Harry klękający przy mnie. Jego oczy znów były takie piękne jak zawsze.  Tylko krzyczał i płakał.
 - Aniołku nie zostawiaj mnie! Słyszysz nie odchodź! Jeżeli coś Ci się stanie nie daruję jej tego, słyszysz!? Nie zamykaj oczu. Wszystko będzie dobrze. - po tych nawoływaniach Harrego widziałam już tylko ciemność. Nic więcej. Czułam smutek, ból. Słyszałam jakieś szepty. Ujrzałam jakąś postać. Nie, nie jedną, stały tam dwie osoby. Nie mogłam w to uwierzyć. Byli tam moi rodzice. Oni zginęli zanim dowiedziałam się, że jestem Aniołem. Podeszli do mnie. Wtuliłam się w nich. Płakałam ze szczęścia. Nie mogłam przestać.
 - Kochanie musisz to przezwyciężyć. Może nie ma nas tam z tobą ale zawsze będziemy tu - powiedziała moja mama i wskazała na moje serce. Ojciec pogłaskał mnie i dał mi do reki złoty naszyjnik z sercem. Wzięłam go i schowałam do kieszeni. Ostatni raz przytuliłam rodziców i zaczęłam biec w przeciwna stronę. Biegłam i biegłam. Nie przestawałam. Nagle ujrzałam białe światło. biegłam w nie i całkiem mnie oślepiło. Otwarłam oczy i ujrzałam Hazzę. Miał całe zapłakane oczy. Siedział nademną głaskał mnie i płakał. Miał głowę wtuloną w mój brzuch. Znajdowałam się w moim pokoju. Siedziała też koło mnie Lott. A Niall spał na kanapie. Uśmiechnęłam się lekko do loczka. Podniósł głowę i wpił się w moje usta. Syknęłam z bólu ponieważ cała twarz nadal mnie bolała.
 - Przepraszam Aniołku, nie chciałem. - wyszczerzył się do mnie słodko ukazując przy tym swoje słodkie dołeczki.
 - Kocham te Twoje dołeczki kocie - pogładziłam jego bujne loki.
Wstałam i podeszłam do Nialla. Na półce obok niego leżał naleśnik. Wzięłam go w dłoń i rzuciłam mu w twarz krzycząc przy tym.
- Wstawiaj słodziaszny śpiochu! - wstał szybko i mnie przytulił.
- Czuje się zazdrosny! - skrzywił się Harry i udawał, że się złości.
- No przestań, wiesz, że to Ciebie kocham. - wpiłam się w loka mimo strasznego bólu.
- I jak się czujesz? - położyłam się z powrotem na łóżko.
- Lepiej, Harry co ta dziewczyna z wami zrobiła? Kim ona jest?
- To długa historia. Ma na imię Taylor. Jest moją byłą. Od kiedy z nią zerwałem znęca się na demną. A kiedy poznałem Ciebie, zrobiła się jeszcze gorsza. Rzuciła na nas czar, bo ona jest Czarownicą.
- Boje się Harry
- Będzie dobrze... - wtuliłam się w jego ramiona. Położyliśmy się i zasnęliśmy...
__________________________________________________________________________
Hay misiaki mam nadzieje, że się podoba :3 Przepraszam, że tak długo nie dodawałam ale nauka i te sprawy. Jeśli chcecie być powiadamiane o kolejnych rozdziałach wpiszcie tutaj swoje aski. Rozdziały będę wstawiać od 5 do 7 dni :D Przepraszam jeszcze, że taki krótki ale pisałam na szybko bo znalazłam jedną wolną chwilkę. Pisałam ten rozdział podczas oglądania igrzyska śmierci, więc może być trochę inaczej xD :*****

niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 8

 - Kochanie musimy porozmawiać.
 - Tak?
 - Czy łączy Cię coś z Harrym?
 - Tak.
 -Ale wiesz, że to jest zabronione?
 - Ale, przecież Harry jest Aniołem Ciemności więc nie ma możliwości, żeby było to zabronione.
Viola odwróciła się do nas tyłem i podeszła do stołu, przy którym zasiadała rada. Zaczęli coś do siebie szeptać i przewracać strony od jakiejś wielkiej księgi. Staliśmy tam, nie wiedząc o co chodzi. Viola zawołała Lottie gestem ręki, aby tam podeszła. Po czym wyszeptała coś dziewczynie na ucho. Jej mina stała się bezuczuciowa. Staliśmy tam z Niallem zdezorientowani całą sytuacją. Lott zmierzała powoli ku nam. Chwyciła mnie za rękę i poszliśmy do pokoju szkoleniowego. Powiedziała coś blondynowi na ucho. Podeszła do mnie usiedliśmy razem na podłodze.
 - Kattie...
 - Hmmm?
 - Chcesz wyjść zwiedzić okolice?
 - Ale, że w sensie, że na zewnątrz?
 - No tak. - uśmiechnęła się do mnie szczerze.
 - Pewnie! A są tu jakieś sklepy z ciuchami. - podekscytowałam się.
 - Tak są. - odpowiedział Niall.
 - YEACH! - krzyknęłam.
 - Ale ja nigdzie z wami nie wchodzę! - oznajmił blondyn.

***

Chodziliśmy już kilka godzin po wielkiej galerii. Powoli zaczęłam odczuwać zmęczenie. Poszliśmy do pobliskiej kawiarni. Zamówiliśmy sobie po białej kawie i bezie. Znowu wszystko białe! Kupiłam sobie parę ubrań. Lott mi pomagała. Niall chodził z nami po sklepie ale nie wchodził do środka innych sklepów. Wróciliśmy do naszych pokoi. Rozpakowałyśmy swoje ubrania. Lottie poszła się umyć a chwilę później przyszedł Niall. Rozmawialiśmy aż nie wyszła z pod prysznica. Zastanawiało mnie jak ona się myła ze skrzydłami?! Nie ważne. Zaraz sama się przekonam. Weszłam pod prysznic i okazało się, że sama zniknęły jak tylko pierwsza kropla wody spotkała się z moim ciałem. Umyłam się i pomyślałam, że może da się widzieć czyimiś oczami? Próbowałam i próbowałam. Udało się! Widziałam Nialla. Chyba trafiłam na umysł Lott. Zaczęłam się śmiać i wyszłam z Lottie. Jakoż, że udoskonaliłam swoje umiejętności stałam się niewidzialna i wyszłam sobie w samej bieliźnie do pokoju. Siedzieli tam na łóżku i się całowali. Zachichotałam. Chyba to usłyszeli bo przestali natychmiastowo.
 - Kat..?! - wrzasnęła - Jesteś tu?! - ja nic nie odpowiedziałam tylko otworzyłam szafkę z ubraniami i je założyłam.
Momentalnie się ujawniłam. Podskoczyli.
 - No co? - uśmiechnęłam się szeroko - ładnie razem wyglądacie - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
 - Dzięki - zarumienił się blondyn - ale coś czułem, że patrzysz.
 -Jasne! - śmiałam się głośno.
 - Ok dobra, nie wiedziałem.
Poszliśmy do sali kinowej. Tak, zgadza się, jest tam sala kinowa. Jak zwykle wszystko białe. Oglądaliśmy jakiś film i oni znowu zaczęli się miętosić. Pomyślałam w tym momencie o Harrym. Czułam jak pojedyncze łzy spływają po moich policzkach. Otarłam je zwinnie i wyszłam z sali.Nawet nie zauważyli. Pobiegłam do naszego pokoju i włożyłam słuchawki na uszy. W tedy tylko to mogło mi pomóc. Muzyka. Siedziałam tak kilka minut i zasnęłam. Obudziła mnie Lott. Chciała się przejść na spacer. Zgodziłam się. Chodziłyśmy sobie po galerii.
 - Czemu płakałaś - powiedziała szorstko spoglądając na mnie.
 - Bo cierpię. - powiedziałam patrząc przed siebie.
 - Czemu?
 -Bo nie ma przy mnie Harrego. - łza spłynęła mi po policzku.
 - Nie martw się wszystko będzie dobrze. - uśmiechnęła się do mnie.
 - Mam pytanie.
 - Mów.
 -Czy jest jakieś miejsce, w którym mogłabym się spotkać z Hazzą?
 - Jest. - zapadła cisza.
 - A mogłabyś mi powiedzieć gdzie to jest i co to jest?
 - Tak. - znów cisza.
 - A powiesz? - zapytałam trochę zrezygnowana.
 - Jest przy starej fontannie za miastem.
 - Dziękuję Ci. - przytuliłyśmy się i znalazłyśmy się momentalnie w pokoju.

***

" Idę ulicą i widzę Harrego. Podchodzę do niego. - spotkajmy się przy tej fontannie jutro o 2:00 w nocy. - ukazało mi się to miejsce. I Harry, który tam siedzi i czeka na mnie." 
Obudziłam się rano poszłam coś zjeść. Z nikim nie rozmawiałam. Usiadłam w salonie i czekałam aż wszyscy pójdą spać. Nadeszła 1:00. Pomyślałam, że się tam tepnę ( przeteleportuję ) więc poszłam się na chwilę położyć. Wybiła 1:59. Zamknęłam oczy i po chwili znalazłam się przy fontannie. Ujrzałam Harrego, który siedzi do mnie tyłem. Podeszłam bliżej. Wstał. Miał piękne czarne skrzydła. Błyszczały się od blasku księżyca.
 Loczek podszedł bliżej i szepnął mi do ucha. - Tęskniłem - Czułam jego oddech na mojej szyi. Wpiłam się w chłopaka najmocniej jak potrafiłam. Usiedliśmy na ławce obok fontanny.
- Masz piękne skrzydła Aniołku. - powiedział Hazz.
 - A ty takie... duże - zaśmiałam się pod nosem.
 - Czy ty tez miałaś z tym skojarzenia? - również się zaśmiał.
 - Ależ oczywiście, że nie! hahahaha! - wiłam się ze śmiechu.
 - Hhahahaha! Ale dosyć już bo nie dam rady.
 - O co chodzi?
 - No nie opanuję się. - wyszczerzył się szeroko.
 - Aaaaaa... ok skarbie. - zarumieniłam się.
 - A jak tam chłopacy?
 - Dają radę. Zayn znalazł sobie dziewczynę.
 - O to wspaniale. Kiedyś muszę ją poznać. Ale ja już muszę lecieć Harry. - wstałam i pocałowałam go w policzek. Odeszłam kierując się w stronę domu. usłyszałam tylko ciche - do zobaczenia Aniołku - szłam dalej. Wróciłam do pokoju. Czekali tam na mnie Niall i Lottie. Siedzieli i oczekiwali na wytłumaczenie.
- Gramy w Monopoly?! - wyszczerzyłam się szeroko.
- No pewnie! - odezwali się równocześnie. - a skąd je masz? - zdziwili się.
- Kupiłam po drodze. Ok to gramy! - graliśmy z kilka dobrych godzin. W pewnym momencie wszyscy zasnęli. Ostatnie co pamiętam to tylko to, że ktoś wchodził do naszego pokoju....

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że się spodobało komentujcie <3 Przepraszam za wszystkie błędy XD

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 7

Wszedł i stanął przy framudze drzwi. Obydwoje spojrzeliśmy na niego z pytającym wzrokiem. On tylko machnął głową do Harrego, po czym lokowaty wyszedł. Niall usiadł obok mnie i mocno się wtulił. Od razu odwzajemniłam gest. Wyszedł i zostawił mnie samą umierającą z ciekawości o co mogło mu chodzić. Poczłapałam do kuchni i podbiegła do mnie Lott. Wtuliła się we mnie i oznajmiła, że są z Niallem razem od wczoraj. Zaczęliśmy skakać i piszczeć ze szczęścia. W końcu im się ułożyło. Gdy już zjedliśmy śniadanie poszłam się ubrać.
***

Szłam z Harrym po dziale z płatkami. Niall biegał z Lou po dziale mięsnym a Liam z Zaynem przy pieczywach. Spotkaliśmy się przy kasie. Zapłaciliśmy i wyszliśmy ze sklepu. Wsiedliśmy do auta i wracaliśmy do domu. Jechaliśmy drogą przez las. Po auto wyskoczyła nam sarna. Potrąciliśmy ją. Wybiegliśmy żeby zobaczyć co się stało. Wyglądało na te, że zwierze ma złamane kości. Wyczułam to. Niall chciał już podejść ale Lottie go powstrzymała. Niall machnął do mnie zachęcająco ręką:
  • No spróbuj, nie bój się, podejdź bliżej.
  • O-ok... - zająkałam się. Przyłożyłam rękę do zwierzaka i czułam jak iskierki przepływają przez moje ręce.
  • No widzisz, nie miałaś się czego bać.
  • Ale to jakaś nowa moc czy co?
  • Tak.
Zwierze ożywiło się i ruszyło dalej jak gdyby nigdy nic w stronę lasu a my pojechaliśmy do domu.
Rozpakowaliśmy wszystko i ja z Lott zaczęliśmy robić bigos. Niall był prze szczęśliwy. Zabrałyśmy się do roboty. Ja miałam kroić kiełbasę a Lott resztę, bo to ona była ta "utalentowana". W pewnym momencie przecięłam palec wskazujący nożem. Włożyłam go do buzi i chciałam wyssać krew gdy nagle Harry złapał mnie od tyłu i wyszeptał mi do ucha tak cicho, że tylko ja mogłam to usłyszeć;
  • Seksownie to wygląda. Przestań bo się nie powstrzymam. - po czym dał mi buziaka w policzek.
  • Dobrze postaram się. - i obydwoje się zaśmialiśmy.
Podeszliśmy do stołu gdzie wszyscy już czekali. Zjedliśmy a blondyn chciał jeszcze więc Lott poszła po dokładkę. Zjadł i poprosił Lottie o deser. Uniósł śmiesznie brwi do góry, ale ona tego nie zauważyła. Cała reszta wiedziała o co mu chodzi. Lot przyniosła mu lody.
  • Skarbie ale mi nie o to chodziło. - i się uśmiechnął.
  • To co byś do cholery chciał!? - krzyknęła. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
  • No wiesz... - podszedł do niej – Ciebie kotku... - wyszeptał jej to tak abyśmy i my to słyszeli. Ona uśmiechnęła się i pociągnęła Nialla za rękę do jego sypialni.
Było słychać tylko śmiechy i jęki. Wszyscy nabijaliśmy się z tej sytuacji. Po 3 godzinach usłyszeliśmy bardzo głośny i długi jęk ich obojga. Wybuchnęliśmy śmiechem. W tedy Harry spojrzał na mnie uwodzicielskim wzrokiem;
  • Może my byśmy też spróbowali? - zaśmiał się lekko
  • Chyba Cie pojebało kochanie. Nie dziś. - powiedział to z uśmiechem na twarzy i cmoknęłam chłopaka w czoło.
Po wszystkim poszłam się umyć i przebrać w pidżamkę. Była to luźna bluzka na ramiączkach i krótkie luźne spodenki. Wszystko koloru niebieskiego. Weszłam do pokoju położyłam słuchawki na uszy i zasnęłam. "Idę chodnikiem, nagle widzę ciemność. Widzę Liama i Zayna stojących nademną. Widzę jak kogoś zabijają. Widzę jak leżę na ziemi obok Hazzy. Widzę Lou Stojącego nad nami i próbującego nam pomóc. Słysze huk. Lou również leży. Nie mogę nic zrobić. Lott. Ktoś ją trzyma. Staram się zobaczyć kto to lecz na marne. Podchodzą do nas Taylor z Liamem i Zaynem. Widzę jak Zayn wbija nóż w Lottie. Ale nie widzę jednego. Nialla." Obudziła się cała spocona i zdyszana. Na szczęście to był tylko koszmar. Ale chwila. Anielskie sny się spełniają. Nie to nie może być prawda. Na pewno nie wszystkie się spełniają. Zauważyłam, że obok mnie siedzi Harry i gładzi mnie po włosach. Wtuliłam się w niego a on przetarł moje łzy. Do pokoju wbiegł Niall z Lott.
  • Tobie tez się to śniło?! - zapytali jednocześnie i zdziwili się tym co powiedzieli.
  • Tak ten koszmar?
  • Yhym – powiedziała Lot
  • O matko! Czy to może być prawda?! - zapytałam zaniepokojona
  • Może, może ty być też sen który ktoś nam dał bo chciał abyśmy go widzieli.
  • Jejku jakie to skomplikowane
Wyszli z pokoju a loczek położył się koło mnie i przytuł. Czułam się już bezpiecznie.

***

Dzisiaj mieliśmy przenieś się do rady. Schodziłam z Lott do chłopaków. Niall i Lottie chwycił mnie za ręce.
  • Chwila! - krzyknęłam i wyrwałam się im z uścisku. - Harry kocham Cię! - i wpiłam się w usta loczka. - musimy iść osobno?
  • No niestety nie da rady razem. Mogli by nas pozabijać.
  • Ok papa chłopaki.
Znów chwyciliśmy się za ręce. Chłopcy tak samo. Hazza posłał mi ostatnie spojrzenie i zniknęli. My staliśmy w bezruchu. Po chwili wylądowałam na ziemi i poczułam tylko mocny ból i swędzenie w plecach. Przymknęłam oczy i obudziłam się w białym pomieszczeniu. Leżałam na piórach, które lewitowały. Obejrzałam się za siebie i ujrzałam piękne skrzydła.
 Siedziałam chwilę tak i starałam się zaobserwować jak najwięcej szczegółów moich pięknych skrzydeł. Czułam się taka szczęśliwa. Wyszłam z pokoju i próbowałam się unieść w górę ale nie udało mi się. Spadłam od razu. W tym momencie do pomieszczenie weszła piękna kobieta ze skrzydłami.
  • o! Widzę, że się już obudziłaś. - uśmiechnęła się do mnie szczerze.
  • Dzień dobry. Tak obudziłam się. Musze powiedzieć, że jest tu bardzo ciekawie. Jestem Katie. - odwzajemniłam uśmiech.
  • Wiem, wiem kochanie. Jestem Viola. Twoi przyjaciele czekają na Ciebie w pokoju szkoleniowym.
  • Szkoleniowym?
  • Tak. Tam będziesz się wszystkiego z nimi uczyła. To są te drzwi na końcu korytarza. - wyszła z pokoju i wskazała duże białe jak śnieg drzwi.
  • Dobrze. Dziękuję pani – uśmiechnęła się i wyszła.
Zrobiłam to co ona. Szłam długim korytarzem. Mijałam parę Aniołów, które się do mnie uśmiechały. Przeszłam jeszcze kawałek gdy ujrzałam Lottie siedząca przy oknie wyglądała pięknie z tymi skrzydłami.
Rozglądnęłam się po pokoju. Było w nim wiele przedmiotów. Kukły. Tarcze łuki i strzały i wiele innych. Podbiegłam do przyjaciółki i się przytuliłyśmy. Poczułam głód. Dziewczyna chyba to wyczuła i przyniosła mi jakąś dziwna białą maź. Kazała zjeść. Posłusznie wykonałam polecenie. Głód od razu znikł. Wszystko jest tu białe! Dosłownie! No ale mniejsza o to. Pozwiedzałyśmy trochę miejsce, w którym się znajdowałyśmy. Doszłyśmy do krytego boiska. Zobaczyłam, że Lott się na coś gapi. Poszukałam tego wzrokiem i znalazłam Nialla. Podbijał sobie piłkę.

Wpatrywała się w niego już jakiś czas. Klepnęłam ją lekko w policzek. Otrząsnęła się i podeszłyśmy do chłopaka.
  • Hey skarbie – powiedziała Lott i wpiła się w blondyna.
  • Cześć kochanie. Hey Kat. - wyszczerzył się szeroko. - to co zaczynamy?
  • Ale co?
  • No szkolenia.
  • A... tak... co?
  • Ehh po prostu chodź.
Poszliśmy do pokoju, w którym wcześniej znalazłam Lottie. Przyjaciele uczyli mnie latać. Wychodziło mi to nawet całkiem dobrze. Potem zaczęliśmy trenować teleportację i dopracowywaliśmy telepatię. Zmęczona po całym dniu usiadłam na kanapie. Poszłyśmy razem z Lott do naszego pokoju. W nocy usłyszałam otwierające się drzwi. Wleciałam w myśli tego kogoś. Okazało się, że była to Viola. Wstałam i przywitałam się z nią uściskiem.
- Katie kochanie musimy pójść do rady obudź przyjaciół i zjawcie się tam za chwilkę. Poszłam obudzić Nialla i Lottie. Przeteleportowaliśmy się do wielkiej białej sali. Znajdowały się tam wielkie okna zasłonięte ogromnymi śnieżno – białymi zasłonami. Na środku sali znajdował się stół siedziały przy nim 4 osoby. Była to rada. Podeszliśmy bliżej. Blondyn i dziewczyna ukłonili się. Ja powtórzyłam ich czynność. Podnieśliśmy się a moi przyjaciele odsunęli się do tyłu zostawiając mnie samą z przodu. Podeszła do mnie Viola...

niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 6

Siedziała tam i płakała. Najwidoczniej mnie nie zauważyła. Chciałam jej pomóc ale nie potrafiłam. Szarpałam się z całych sił aby wydostać się z tej przeokropnej liny. Do pomieszczenia wszedł jakiś chłopak z dziewczyną. Oby dwoje byli wysocy.  Chłopak był umięśniony i jego twarz miała bardzo wyraźne rysy. Dziewczyna natomiast była blondynką, grzywkę miała prosto ściętą, zakrywała jej całe czoło. Podeszła do mnie i kopnęła w brzuch. Przewróciłam się na bok. Nie dałam po sobie poznać, że mnie to bolało. W tedy podszedł chłopak i kopnął mnie w twarz. W tedy emocje puściły. Darłam się w niebo głosy. Chyba złamał mi nos. Zakleił mi usta taśmą i podeszła do niego ta ździra. Pocałowali się a ja w tedy pomyślałam o Harrym. Co by było gdyby on tu był? Na pewno by nas uratował. Znowu zaczęli mnie kopać bić itd. Lott chyba dopiero w tedy po moich krzykach zorientowała się, że to ja. Zaczęła się wierzgać, krzyczeć i kopać co popadnie. W tedy ona się odezwała.
 - Ooo! Widzę, że wy się znacie. Szkoda by było stracić koleżankę, prawda? - spojrzała w moja stronę. Posłałam je wzrok zabójcy.
Dziewczyna przyłożyła mi nóż do policzka i przejechała po nim robiąc tym samym długą ranę na mojej twarzy. Lottie cały czas krzyczała żeby przestała ale to na nic. Gdy ten chłoptaś rzucił we mnie kamieniem, coś we mnie pękło. Czułam, że zaraz go rozszarpię. Usłyszałam głos w mojej głowie - " Dasz radę. Jeśli go zabijesz będzie darowany Ci ten grzech" - Otwarłam szeroko oczy i w tedy spoglądał właśnie na mnie z szyderczym uśmiechem. Stanęłam na nogi i rozszarpałam liny. Odkleiłam taśmę i podeszłam do chłopaka. Chciał mnie uderzyć ale chwyciłam jego rękę zanim zdążył to zrobić. Wykręciłam mu ją. Chciał mnie kopnąć ale złamałam mu nogę. Chłopak zabrał nóż i miał już nim we mnie rzucać ale szybko przyłożyłam dwa palce do skroni i zamknęłam oczy. Po chwili ostre narzędzie znajdowało się w klatce piersiowej chłopaka. Dziewczyna wybiegła z płaczem z pomieszczenia. Podbiegłam szybko do Lottz i odwiązałam ją. Przytuliłyśmy się mocno. Nie miała żadnych ran, tylko kilka siniaków. Po chwili pojawili się chłopcy. Szybko zabrali nas do domu.

***


Leżałam w łóżku cała obolała. Chłopcy i Lott siedzieli przy mnie gdy się leczyłam po tym zdarzeniu. Dziwne... Lott nie miała już siniaków. Opowiedziałam wszystkim co się stało i Niall wytłumaczył mi, że kolejną mocą jest siła i taka moc telepatii. Następną jest moc regeneracji. Liam nastawił mi nos i szybko wszystkie rany się zagoiły. Do Liama zadzwonił dziadek. Okazało się, że już umiera w strasznych męczarniach. Pomyśleliśmy z Harrym, że może uśmieżyć mu bólu i właśnie zabrać mu duszę? Liam się zgodził. Pojechaliśmy do dziadka Liama. Li wyprosił wszystkich oprócz Harrego. Siedzieliśmy w salonie przez 30 minut co chwilę było słychać jakieś krzyki. Nareszcie. Harry i Li wyszli. Dziadek Liama już nie żył. Harry wydawał się taki bardziej żywy.

***

Trzy dni temu dziadek Liama umarł. Dzisiaj właśnie jest jego pogrzeb. Wszyscy chłopcy już czekali na mnie przy aucie. Zrobiłam ostatnie poprawki i przeglądnęłam się w lustrze. Wyglądałam odpowiednio.
Do tego miałam jeszcze czarne szpilki. Liam strasznie płakał  a ja i reszta chłopaków razem z nim. Przytulałam się do Harrego i płakałam co chwilkę. Gdy wróciliśmy do domu przez 2 godz. panowała grobowa cisza. Tylko coś typu ' daj to, uważaj, połóż' tyle tylko umieliśmy z siebie wykrztusić. Na drugi dzień było już lepiej. A po tygodniu wszystko wróciło do normy. Oczywiście nie chodziliśmy na imprezy. 

***

Siedziałam sobie na łóżku i przyszedł Harry. Wpiliśmy się w siebie.
- Katie... - powiedział.
- Tak?
-Ciesze się, a ty? Wreszcie możemy być razem. Tylko musimy  najpierw poinformować obydwie rady.
- Pewnie Hazz. Ciesze się ogromnie. Damy radę nie martw się.
Znów wpiliśmy się w swoje usta. Po czym przyszedł Niall...

--------------------------------------------

Sory, może trochę za krótki ale starałam się c: jest to dedykowane dla Anonimka xd :*

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 5


  • O co chodzi Li?! - wykrzyknął Zayn
  • Szedłem chodnikiem i nagle pojawił się Bob. Powiedział, że jeśli chcemy odzyskać Lottz, musisz tam iść – powiedział i spojrzał na mnie.
  • Bob?
  • Bob, on dostarcza takie właśnie informacje.
  • W takim razie muszę tam iść.
  • Ale ja Ci nie pozwolę! - wykrzyknął Harry.
  • Harry, ja muszę.
  • Nie, wcale nie musisz.
  • Wymyślimy coś Harry – odezwał się Liam.

***
Brałam właśnie prysznic i usłyszałam Nialla.
  • " Katie, jak sie czujesz?"
  • " W porządku Niall ale wiesz.... JA SIĘ TU MYJE"
  • " Ok przepraszam." - zaśmiał się
  • "Spoko ale mam pytanie. Ty coś czujesz do Lott?"
  • "..." - po chwili ciszy odezwał się - " eee tak, zakochałem się w niej"
  • " Jak dług to trwa?"
  • " Jakiś rok?"
  • " I ty jeszcze do niej nie zagadałeś?!"
  • "No jak widzisz... nie"
  • "Ok ja lecę idź żreć kotleta" – zaśmiałam się.
Poszłam z łazienki do swojego pokoju i przez chwilę słuchałam muzyki. Wszedł Harry i zaczął coś do mnie mówić.
  • Lot... znam sposób w jaki moglibyśmy być razem.
  • Wiem Harry, musisz stać się Aniołem Ciemności.
  • Skąd ty to wiesz?! Niall?!
  • Nie... ty. - uśmiechnęłam się.
  • Ale... a to co w tedy słyszałem było naprawdę?
  • Tak głupku – i walnęłam go lekko pięścią w ramie. - Harry a jak ty się nim staniesz?
  • No ja będę musiał zabrać komuś duszę.
  • Ale jak to? Czyją?
  • No nie wiem. Najlepiej jakiejś już umierającej osoby, żeby uśmieżyć jej ból. To by było najlepsze rozwiązanie.
  • Rozumiem. Wymyślę coś. Obiecuję.
  • Wierze Ci kocie. - i wtuliliśmy się w siebie.

***

Rano o 8. poszłam się umyć i ubrać.
Byłam gotowa. Zeszłam coś zjeść i przyszła mi do głowy myśl żeby pójść dzisiaj na jakąś imprezę.
Chłopcy oczywiście się zgodzili. Przed tym zaciągnęłam jeszcze chłopaków na małe zakupy. Nie nie małe, ogromne! Pokupowałam tyle rzeczy byłam taka szczęśliwa. Zakupy zawsze poprawiały mi humor. Kupiłam sobie ubranie na imprezę. Byłam zadowolona. Harry oczywiście za mnie zapłacił. Dla niego to nie był problem. Potem poszliśmy do przytulnej kawiarni. Ja, Harry i Niall zamówiliśmy sobie Latte i szarlotkę a chłopaki po jednej białej kawie. Tak, tego nam było trzeba. Powoli zaczęliśmy się zbierać do domu. Wracaliśmy spokojnie do domu. Dotarliśmy i była już 19:30! a impreza zaczynała się o 22.00. tak ,tak wiem to dużo czasu ale jak dla mnie, za mało!
Pobiegłam się umyć. Po tak ciężkim dniu prysznic jest doskonałym rozwiązaniem. Myłam się spokojnie gdy nagle do łazienki wbił mi Harry. Krzyknęłam bo nie widziałam kto to. Szybko zakryłam się ręcznikiem i wypchnęłam loczka za drzwi. Zboczuch! Ja mu dam tak mi do łazienki wchodzić! Po tych słowach zaczęłam się śmiać sama z siebie. Byłam ciekawa co sobie teraz myśli Harry. - "jaka ona jest szekszi. Ruchałbym. Była taka słodka gdy się zarumieniła ze złości i zawstydzenia. Kocham tę dziewczynę! Mam nadzieje, że nie jest na mnie zła." - odpowiedziałam mu – "Harry, nie , nie jestem zła spokojnie. Bawi mnie ta sytuacja. Ale naprawdę jesteś zboczony." - śmiałam się tak długo, aż zrobiłam sie sina. Przeszła mi i umalowałam się i ubrałam.
Weszłam do salonu i chłopcy równocześnie powiedzieli – WOOOW! - potem śmialiśmy się z tego długo. Zauważyłam, że dzisiaj tak jakoś na różowo jestem. Mniejsza o to. Zaraz miała się zacząć zabawa więc weszliśmy do auta i chcieliśmy pojechać. Było już grubo po 23. a my cały czas czekaliśmy aż Zayn skończy się przygotowywać. Nareszcie udało się i pojechaliśmy na imprezę. Bawiliśmy się świetnie. Z klubu wyszliśmy około 3. w nocy. Szliśmy chodnikiem i Zayn z Liamem przystanęli. Zdziwiłam się. Chłopcy w ekspresowym tempie otoczyli mnie ze wszystkich stron i odwrócili się do mnie plecami. Zza krzaków wyłoniły się 3 czarne postacie. Liam, Zayn i Harry zaczęli z nimi walczyć. Niall i Lou nie. Niall osłaniała mnie ciągle swoim ciałem. Lou wyczarował tarczę. Niestety na nic. Chłopcy wciąż się bili. Ja stałam tam przerażona. W pewnym momencie Niall upadł a Lou razem z nim. Zostałam sama. Po tym od razu przy mnie zjawiły się kolejne 2 czarne postacie, bez twarzy. Poczułam tylko silny ból w skroni i obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Otwarłam oczy. Byłam związana jaką tajemniczą liną. Niedaleko mnie siedziała dziewczyna. Gdy podniosła głowę, okazało się, że była to Lottie...


C . D . N .

czwartek, 6 lutego 2014

Info c:

Hey miśki c: ! Od razu informuje Was, że był to blog prywatny ale koleżanka mnie namówiła na tę zmianę.  Za co jej ogromnie dziękuję. Za wszystkie błędy z góry przepraszam.  (Jest sie dyslektykiem xddd) Mam nadzieje, że zrozumiecie :D Komentarz,  nawet najmniejszy daje motywacje!
Dacie rade moje siostrzyczki! c: <3 
-------------------------------------
Kisy / Domi c:

Rozdział 4

Był to Niall. Czułam, że przyjdzie. Pobiegłam otworzyć drzwi. Nie było go tam. Zamknęłam drzwi, weszłam do środka i się odwróciłam. Był za mną. Zaskoczył mnie. Zaczęliśmy się śmiać. Porozmawiałam z nim. Bardzo mi to pomogło. Coraz bardziej się do niego przywiązywałam. Świetnie się z nim bawiłam. Niall nagle zaczął rozmowę:
- Kat... Pora Cię podszkolić, nauczyć takiego życia.
- Ale Niall, to już?
- Tak, musisz się nauczyć tak żyć, przykro mi.
- A co z Lottie?
- Ona również jest Aniołem. Tak jak ja, mamy się tobą opiekować.
- Może ją tu zaproszę?
- Nie mam nic przeciwko - uśmiechnął się lekko.
Zabrałam telefon i zaprosiłam Lottz do siebie. Była po 20 minutach. Weszła i wyjaśniliśmy jej, że już wszystko wiem. Rozmawialiśmy jeszcze długo i w końcu wszyscy poszliśmy spać u mnie w domu. W końcu ja i Lottz miałyśmy 19 a Niall 20, więc mogliśmy zostać sami na noc. Rano wstaliśmy poszłam zrobić nam śniadanie. Okazało się, że dla Nialla nie wystarczyło i chciał jeszcze, więc musiałam iść do sklepu. Poszłam się umyć, umalować i ubrać : 




Na dworze było ciepło. Śmiało mogłam to ubrać. Jednym ruchem zgarnęłam kluczyki, portfel i telefon do torebki i powędrowałam w stronę Tesco. Weszłam do sklepu, zakupiłam potrzebne produkty, zapłaciłam i wyszłam. Po drodze zmęczyłam się niosąc ciężką siatkę z zakupami. Usiadłam na ławce w parku. To co spostrzegłam zamurowało mnie. Był to Harry. Przepięknie wyglądał. Po sekundzie pojawił się przede mną i wpił się w moje usta. Z torby wyleciała cała jej zawartość a lok całował dalej. Odsunął się i wyszeptał:
- Kat... Kocham Cię... Pamiętaj... - po czym rozmył się w powietrzu.
Siedziałam tak dłuższą chwilę i pozbierałam zakupy. Wróciłam do domu i dokończyłam robić blondynowi śniadanie.

***
Idziemy z psem Lott przez park. Rozmawiamy i cieszymy się naturą. Zaproponowałam żebyśmy poszły z psiakiem do lasu. Tak też zrobiłyśmy. Przeszłyśmy mostek i weszłyśmy do lasu. Rzucałyśmy psiakowi patyki i świetnie się bawiłyśmy. Poszłam poszukać kolejnego patyka, gdy nagle Diamond ( tak nazywał się pies Lottz ) zaczął bardzo głośno szczekać. Odwróciłam się i zobaczyłam ciemną postać, był to chyba młody mężczyzna nie znany mi dotychczas, który trzymał Lott z zasłoniętą buzią, Ona próbowała się mu wyrwać, lecz nie udało jej się to. Od razu pobiegłam w ich stronę gdy nagle ktoś chwycił mnie za ramie. Był to Lou. Odwróciłam się z powrotem w ich stronę, a ich już tam nie było.
- Kat... zostaw bo Ciebie też złapią. - odezwał się Lou
- Ale ja tak tego nie mogę zostawić! - krzyknęłam
- Rozumiem ale poczekaj... zabierz psa i idziemy do ciebie, tam już wszyscy czekają.
- Ok - zabrałam psa i razem wróciliśmy do mojego domu.

***

Usiedliśmy w salonie i odezwał się Harry.
- Kochanie... nie możesz teraz nigdzie wychodzić.
-Ale... co z Lottz?
- Nie martw się, nic jej nie zrobią - odezwał się Liam.
- My z Tobą zamieszkamy na ten czas. - dodał Zayn
- Będziemy Cię chronić - oznajmił Lou
- Ja Cię podszkolę - powiedział Niall
- Ok na wszystko się zgadzam ale nie zakazujcie mi wychodzić z domu bo zwariuję.
- Niestety... nie możesz. - poinformował mnie Hazza.

***

Byłam zdołowana. Moja najlepsza i jedyna przyjaciółka została porwana przez bóg wie kogo. Strasznie się w tedy czułam. Chłopcy pocieszali mnie ale to nic nie dawało. Lou nawet wyczarował mi raz wielką tańczącą marchewkę żeby mnie rozbawić. To było słodkie. Zaczęłam się ciąć z bólu, że jej tu nie ma. Zauważyłam, że Niall też miał rany po cięciu. Zaciekawiło mnie to.  I to nawet bardzo. Postanowiłam zapytać o to Zayna. Chłopak siedział w pokoju obok i słuchał muzyki. Podeszłam i usiadłam na jego łóżku. Zdziwił się na mój widok ale zapytał:
- Słucham...
- Mam pytanie. Dlaczego Niall się ciął ?
- Bo jest  Aniołem. Oooo! Widzę, że ty już również.
- O co ci chodzi? Dlaczego "już" ?
- No bo Anioły tną się bo nie chcą żyć już na tym świecie, chcą do nieba.
- Ciekawe. Bo jakoś nie odczuwałam przy tym bólu.
- Niall też nie odczuwa.
- Ok dobra dzięki papa - wyszłam z pokoju.

***

Leżałam na swoim łóżku i rozmyślałam nad tym wszystkim. Nagle usłyszałam głos w mojej głowie " Wiem, że nie możesz zasnąć, wiem też, że już wiesz o moim cięciu się. Chcesz, żeby Harry do ciebie przyszedł?"
- Niall!? - wykrzyknęłam na głos.
- " Tak to ja. To jest jedna z naszych mocy, spróbuj."
- Ok - wytężyłam umysł z całej siły i powiedziałam w myślach - " Niall... tak, niech Hazz przyjdzie tu do mnie."
-" Dobrze powiem mu. Widzisz świetnie Ci idzie."
-"Masz rację. Wiesz to jest nawet wygodniejsze od telefonu" - zaśmiałam się 
-" No widzisz, też tak sądze, Hazza zaraz przyjdzie. Narka"
-"Pa pa" - to były nasze ostatnie myśli.
Byłam ciekawa jakie jeszcze moce mamy. Zapytam się o to kiedyś blondyna. Po chwili w drzwiach stanął Hazz. Usiadł koło mnie na łóżku. Ja zrobiłam to samo i wtuliłam się mocno w bruneta. On odwzajemnił uścisk. Tkwiliśmy tak chyba 20 minut. W końcu położyliśmy się na łóżku i oglądaliśmy film o zakazanej miłości. Śmialiśmy się z tego, że mamy podobnie. Wkrótce zaczęło chcieć nam się spać, więc daliśmy sobie buziaka i zasnęliśmy. W nocy śniło mi się, że Niall z Lottz byli parą a ja i Harry jesteśmy razem i szczęśliwi.

***

Rano poszłam zjeść śniadanie i zapytałam się telepatycznie Nialla :
- "Niall grubasie masz ochotę na naleśniki?"
- " Uuuuuu, widzę, że komuś spodobała się telepatia"
- " Tak to wygodne. Złaź tu i choć żreć!" 
Po 3 minutach blondyn zjawił się w kuchni i pochłaniał śniadanie. Ja poszłam się ogarnąć i w czasie brania prysznica rozmawiałam sobie z Niallem.
- " Niall mogę tez komunikować się tak z innymi osobami typu np. Harry?"
-" No pewnie tylko, że on Ci nie odpowie będziesz słyszała tylko jego normalny głos a nie myśli."
-"Ok rozumiem, jeszcze jedno. Czy nasze sny się spełniają?"
-"Tak spełniają się."
-" ok pa idę się myć."
-"Pa"
Chwilę rozmyślałam nad moim snem. Jeśli naprawdę się spełniają to nie mam się o co martwić. Postanowiłam spróbować poczytać w czyichś myślach. Wybrałam Hazzę. Skupiłam się mocno i... Udało się! Słyszałam jak Hazza myślał - Ojejku jak ja ją kocham. Dlaczego nie mogłem też stać się Aniołem, nawet Ciemności. W tedy by nam pozwolili. Przecież prawo pozawala. Nie mogę w to uwierzyć ahhh. Idę zajrzeć do Kat. Słyszałem, że się myje. To świetnie." - Po chwili odezwałam się do Harrego - "Kotku nie idź tu, i tak już wychodzę. Nie zdążysz" - zaśmiałam się. Wyszłam po umyciu i poczłapałam do salonu. Siedzieli tam chłopcy, tylko Liam poszedł do sklepu. Lok wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem a ja się do niego łobuzersko uśmiechnęłam i przygryzłam wargę. Usiadłam przy nich, oglądali telewizję gdy Liam wbiegł do domu i krzyknął:
- Chłopaki musimy pogadać!...



  C . D . N

środa, 5 lutego 2014

Rozdział 3


Wstał i zaczął chodzić naokoło łóżka rozmyślając, Bacznie się mu przyglądałam. Lustrowałam każdy jego ruch. Wreszcie na mnie spojrzał. Oczy mu się zeszkliły. Na jego widok mi również. Podszedł i oznajmił:
- Kat...
  • Tak? Hazz, nie płacz powiedz o co chodzi.
  • Bo.... bo ja Cię kocham...
  • O jejku nawet nie wiesz jak się cieszę! - zbiegłam z łóżka i wtuliłam sie w bruneta. - Ja też Cię kocham. - wychlipałam.
  • Ale nie możemy być razem...
  • Dlaczego?
  • Bo ja po prostu... no ja... po  prostu nie możemy...
  • Ale dlaczego? - płakałam
  • Może kiedyś Ci to wyjaśnię, nie musimy sie oddalać ale nie możemy być razem.
  • Proszę Cię nie idź jeszcze.- błagałam
  • Przepraszam Cie kocie ale muszę. Na razie – odkleił się ode mnie i odszedł.
Myślałam, że umrę. To jest okropne uczucie. Kochasz kogoś, on ciebie też, ale nie możecie być razem. Z nie wiadomo jakiego dla ciebie powodu. Naprawdę chcę z nim byc. Kocham go nad życie. Może kiedyś dowiem się dlaczego nie moglibyśmy być razem i to wszystko zrozumiem.

***

Zeszłam do kuchni, zrobiłam sobie śniadanie i zadzwoniłam do Lottie. Opowiedziałam jej co się stało i przyjechała do mnie po 20 minutach. Ja w pidżamie a ona już u mnie. Ja cała zapłakana siedziałam na kanapie w salonie i piłam herbatę. Rozmawiałyśmy około godziny. Pocieszyła mnie powiedziała, że na pewno wszystko się ułoży. Gdy Lottz wyszła zadzwonił mi telefon, był to Harry.
  • Cześć...
  • Hej...
  • Jak się czujesz?
  • A jak mam się czuć?
  • Ok, ok tylko spytałem, słuchaj chciałbym załagodzić te całą sytuację. Może wpadłabyś do mnie, poznała moich przyjaciół?
  • No sama nie wiem.
  • To co?
  • No ok ale ja nawet nie wiem gdzie ty mieszkasz...
  • Trzy domy dalej ciebie.
  • Aha ok to wpadnę. Na którą?
  • Tak jakoś na 15?
  • ok ... - rozłączyłam się
Była 13:09 więc poszłam się umyć, zrobić lekki makijaż. Ogarnąć włosy i ubrać się. Na zewnątrz nie było aż tak ciepło więc ubrałam to:
Poprawiłam ostatni raz fryzurę i wyszłam bo była godzina 14:56. doszłam punktualnie na 15.
Zapukałam i po chwili przywitał mnie Hazza i zaprowadził do środka. Weszliśmy do salonu. Był bardzo ładnie urządzony. Harry musiał być bogaty. Nie ważne, był piękny. W salonie siedziało czterech chłopaków. Z wszystkimi się przywitałam:
  • Hey jestem Katie
  • Hey jestem Lou
  • Hey jestem Liam
  • Hey jestem Zayn
  • Hey jestem Niall – zakończył blondynek. Był jakiś inny niż oni ale pasowali do siebie jako przyjaciele.
Usiedliśmy i zapadła grobwa cisza. Lok poszedł po coś do picia, Lou do jedzenia a Li i Zayn poszli Bóg wie gdzie. Zostałam sama z Niallem. Wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem. Ja również. Widziałam w nim coś znajomego.
  • Niall co tam u Ciebie?
  • Dobrze... - patrzył dalej na mnie.
  • A może opowiesz mi coś o sobie?
  • Nie... nie dzisiaj.
  • Aha... ok słuchaj , czy my sie kiedyś już nie widzieliśmy?
  • Nie... z resztą nieważne.
Był baaardzo tajemniczy ale jego głos brzmiał tak anielsko. Chłopcy wrócili a ja zauważyłam na kąciku ust Zayna krew... Jak to krew?! To nie możliwe. Na pewno to był dżem.
Posiedziałam jeszcze z chłopakami dwie godzinki. Przez cały czas Liam i Zayn dziwnie się na mnie patrzyli. Jakby chcieli mnie zabić.

***

02:00 w nocy. Zadzwonił mój telefon. Odebrałam i usłyszałam Nialla:
  • Cześć Kat, musimy się spotkać natychmiast. - powiedział szorstko
  • Ok ale gdzie? I dlaczego? - zdziwiłam sie.
  • Chcesz wiedzieć dlaczego nie możesz być z Harrm?
  • Tak i to bardzo!
  • To spotkajmy się przy fontannie w parku.
  • Ok, zaraz będę. - rozłączyłam się.

***

Szłam alejką i zobaczyłam Nialla siedzącego przy fontannie. Tak jakoś lśnił. Dziwne... Podeszłam chłopak wstał i sie ze mną przywitał. Zaczęliśmy rozmowę.
  • No więc mów Niall, o co chodzi...
  • Kat. Na spokojnie. Harry nie robi Ci tego na złość on po  prostu chce Cię chronić.
  • Przed czym?
  • Przed Radą.
  • Jaką radą?! Niall o co tu chodzi?!
  • Harry... on jest Demonem...
  • Jak to ?
  • No tak. Liam i Zayn są wampirami a Lou to zły Mag.
  • Ale... ja nie rozumiem... a Lou to coś typu Voldemort?
  • No możemy tak powiedzieć... ale spokojnie oni Ci nic nie zrobią bo wiedzą kim jesteś.
  • No ja... ja jestem człowiekiem... prawda ?
  • No nie.. ty jesteś Aniołem. Największym ze wszystkich. Masz największą moc.
  • A ty? Co z tobą?
  • Ja... ja też jestem Aniołem.
  • To dlatego pewnie wydawało mi się, że Cie znam.
  • Tak, może dlatego. Wiem, że to wszystko może Cie dziwić ale taka jest prawda.
  • Ale wytłumacz mi dlaczego nie mogę być z Harrym?
  • Bo rada zabrania związków istot Ciemnych ze Światlistymi. W radzie rządzą dwa Demony i jeden Wampir.
  • Ale napewno nic mi nie zrobią?
  • Nie. My jesteśmy właśnie po to by Cie chronić, rada chce Cie zabić bo żywisz uczuciem do Hazzy. A on do Ciebie.
  • A czy Anioły też mają jakąś swoją radę?
  • Tak my tez mamy. Sa tam dwa Anioły i jeden dobry duch.
  • Duch? Ok a są złe duchy?
  • Tak są. Do Istot Ciemnych należą Demony, Źli Madzy, Złe Duchy, Wampiry i Anioły Ciemności.
  • Ciemności?
  • Tak. Są takie jak my tylko złe.
  • Ok, Niall dosyć już tej rozmowy dziękuję Ci za wszystko. Papa. Jeśli będziesz chciał możesz zawsze do mnie przyjść.
  • Ok dziękuję, Na razie.

***
Całą noc zastanawiałam się o co chodzi. Może rzeczywiście to jest prawda. Zawsze wolałam dobro. Brzydziło mnie zło. Lubiłam chodzić do kościoła. W tej sytuacji na pewno nie pomoże mi Lottz. Tylko Niall może mi pomóc. I po tych słowach usłyszałam pukanie do drzwi...


                                     C . D . N .

Rozdział 2

Tak, czułam to od niepamiętnych czasów. Te motylki, to uczucie.
  • To co? Idziemy? - zapytałam, bo musiałyśmy już wracać do domu.
  • Możemy – odpowiedziała Lottz.
  • To... idzesz do mnie czy do domu?
  • Pójde już do siebie i zostawie was samych – powiedziała to, podkreślając dwa ostatnie słowa i odeszła.
Myślałam, żę ją zabiję! Jak mogła mnie tak zostawić? Ale chyba chciała dobrze.
  • To co? Mogę Cię odprowadzić? - zapytał troszkę nieśmiało co było u niego słodkie.
  • No ok ale... - przerwałam.
  • Ale?
  • Ale... już nic, nieważne choćmy.
Szliśmy alejką i zielonooki co chwilkę spoglądał mi w oczy, co nie ukrywam, podobało mi się. Robiło się już ciemno a weszliśmy w bardzo nieprzyjemną część mojego osiedla. Czułam się przy nim tak jakoś bezpiecznie. Sama nie wiem dlaczgo. W pewnym momencie poczułam jego delikatne opuszki palców na mojej dłoni. Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Szybko odwróciłam głowę w przeciwną stronę do loczka. - chyba nie zauważył – pomyślałam. Gdy już rumieńce zniknęły wróciłam do mojej poprzedniej postawy. Harry cały czas się we mnie wpatrywał, jakby zobaczył coś czemu nie może się oprzeć. Szliśmy dalej w ciszy gdy nagle zza rogu wyjechał samochód. My szliśmy chodnikiem a auto zmierzało w naszą stronę. Przeraziłam się. W pewnym momencie lokowaty przyciągnoł mnie do siebie. Okazało się, że kierowca zaspał. I nie panował nad autem. Na szczęście nic się nie stało. Chwile tak tkwiłam w tej pozycji. W jego objęciach czułam się wspaniale. Oderwałam się od niego i ruszyłam przed siebie. Chłopak zaraz dołączył do mnie i szliśmy równym krokiem. Dotarliśmy pod mój dom. Gdy naciskałam na klamkę usłyszałam jego głos:
  • Kat! Poczekaj...
  • Hmm?
  • Dałabyś mi twój numer? - zapytał z nadzieją w głosie.
  • No ok – podyktowałam chłopakowi rząd cyfr i już miałam się odwrócić gdy nagle poczułam jak jego delikatne wargi całuja mnie w policzek. Znów się zarumieniłam.
  • Ładnie Ci w rumieńcach – powiedział łobuzersko.
  • Ty... ty jestes niemożliwy! - krzyknęłam.
Odwórciłam się i weszłam do domu. Długo myślałam nad tym co się właśnie wydarzyło. Zadzwoniłam do Lottie i opowiedziałam jej o wszystkim. Cieszyła się razem ze mną.

***

Leżałam juz okąpana na moim łóżku gdy nagle zadzwonił nieznajomy numer. Odebrałam.
  • Hej Katie – usłyszałam znajomy głos.
  • Cześć, a kto mówi ? - zapytałam.
  • A no tak.. Harry. - zaśmiał się.
  • To co chciałeś?
  • Chciałem się dowiedzieć co tam u cb czy nic ci nie jest, czy dobrze sie czujesz.. i takie tam.
  • A u mnie wszystko w porządku. Słuchaj, jestem zmęczona przepraszam cię ale naprawde nie mam siły na rozmowe. To może jutro porozmawiamy? - zapytałam
  • Ok to ja jutro zadzwonię. - podkręślając przedostatnie słowo ząśmiał się i rozłączył.
Ciekawe o co mu chodziło? No ale to już nie miało dla mnie żadnego znaczenia, ponieważ byłam tak śpiąca, że opadłam na łóżko i odrazu zasnęłam.

***

Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Była 00:13 w nocy! Kto o tej godzinie dzwoni? Odebrałam i usłyszałam głos loczka. Ucieszyłam się jak dziecko.
  • Hej kotku – powiedział słodko.
  • Cześć – odpowiedziałam zaspanym głosem. - Czemu dzwonisz do mnie w środku nocy?
  • Mówiłem, że zadzwonię jutro. - oznajmił. Rzeczywiście mineły jakieś dwie,trzy godziny odkąd Harry do mnie zadzwonił.
  • Aha no tak. - zaśmiałam się.
  • Będę zaraz u ciebie. - zaśmiał się
  • ok ale jak wejdziesz?
  • Mam swoje sposoby.
  • Ok to nara ide spać, nie wiem jak to zrobisz ale ci nie wierze.
  • Oj kochanie, o to się nie martw śpij spokojnie. - poczym rozłączył się.
Kurczę, a co jeśli on rzeczywiście przyjdzie? No nic. I tak już nie mogłam zasnąć więc zrobiłam sobie gorącą czekoladę i wróciłam do łóżka. Puściłam sobie mój ulubiony film romantyczny i ułożyłam sie wygodnie na posłaniu. Jakieś piętnaście minut później usłyszałam pukanie w szybę. Był to loczek. Pobiegłam i otworzyłam mu okno. Nie sądziłam, że rzeczywiście przyjdzie. Stanęłam na środku pokoju. Podbiegłam do zielonookiego i wtuliłam się w jego umięśniony tors. Zaciągnęłan się jego zapachem. Był taki męski i pociągający. Chłopak zaraz to odwzajemnił i opadlismy na łóżko. Leżeliśmy naprzeciwko siebie. Gdy nagle lok wpił się w moje usta. Całował mnie tak namiętnie. Zaraz odwzajemniłam gest. Całowaliśmy sie tak długo. Nie mogłam już nabrać tchu, przerwaliśmy. Ja jak i brunet szybko oddychalismy. Uspokoiliśmy oddechy i leżeliśmy na moim łożu, oglądając film. W między czasie chłopak głaskał moje włosy i policzki. On był taki cudowny. Jak jakiś młody Bóg. Jego twarz, ciało, zachowanie było tak idealne. Był to mój chłopak marzeń.

***

Rano obudziłam się na klatce piersiowej chłopaka. Na twarzy miałam łzy. Chyba musiał śnić mi się zły sen. Loczek już nie spał. Zauważył moje gorzkie łzy i otarł je z mojej twarzy. Spojrzał mi w oczy. Na mojej buzi pojawiły się rumieńce. Na jego również. Chłopak lekko uniusł kąciki ust ku górze i wstał z łóżka...

                                                  C . D . N .

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sory, że taki krótki xddd